Dzieci lubią ciasteczka!

My też, dlatego wykorzystujemy je do zapamiętywania informacji o tym, jak korzystasz z serwisu, żeby lepiej go do Ciebie dostosowywać.

Dostępne ustawienia plików cookie:

sprawdź naszą politykę cookies
#Pozytywna edukacja

15 lat Fundacji Uniwersytet Dzieci! Jak to wszystko się zaczęło? Rozmowa z założycielkami Fundacji.

Autor Uniwersytet Dzieci Liczba komentarzy Data wpisu 2022-05-26
Fundacja Uniwersytet Dzieci już od 2007 roku rozbudza dziecięcą ciekawość i zmienia polską edukację. O tym, skąd wziął się pomysł na powstanie Fundacji, jak to jest być częścią największego uniwersytetu dla dzieci w Polsce i czy pytania dzieci się nie kończą, opowiadają Anna Grąbczewska i  Bogusia Łuka, które wraz z Agatą Wilam 15 lat temu zakładały Uniwersytet Dzieci.

W tym roku Fundacja obchodzi swoje 15-lecie. Jak minął Wam ten czas?

Ania Grąbczewska: Intensywnie… (śmiech). Pracowicie, a zarazem radośnie. To olbrzymi przywilej, by mieć pracę, w której sens się głęboko wierzy. By codziennie wiedzieć, po co wstaje się rano i cieszyć się z tego. Jestem wdzięczna, że spotkała mnie przygoda, która rozwinęła się w poważny program edukacyjny.

Bogusia Łuka: Nie chce mi się wierzyć, że to już tyle czasu upłynęło. Cały czas mamy w pamięci pierwsze spotkania… Tłumy dzieci na ulicy Brackiej w Krakowie, gdzie oczywiście rano padał deszcz. Zablokowaną drogę dojazdową do Obserwatorium Astronomicznego w magicznym miejscu niedaleko Lasku Wolskiego w Krakowie. Kosmiczny wykład prof. Bajtlika w Warszawie.

Pierwsze pięć lat było intensywne. Bardzo dużo się działo, powstawanie programu, warsztatów, szukanie miejsc, tworzenie autorskiej metody pracy i otwieranie kolejnych ośrodków.

Kolejne lata to poszerzanie działania w szkołach: szukanie najprostszej i najskuteczniejszej metody działania, nieustanne testowanie rozwiązań i docieranie do nowych szkół.

A.G.: To również kształtowanie zespołu, gromadzenie wokół idei Uniwersytetu Dzieci wspaniałych ludzi - naukowców, współpracowników, ale również powiększanie się Fundacji, do której dołączali fantastyczni koordynatorzy zajęć, wolontariatu, zespoły naszego dziekanatu, komunikacji, fundraisingu i IT.

Zaczęło się od wykładów dla dzieci, potem doszły materiały dla nauczycieli. Obecnie Fundacja prowadzi działania dla dzieci, młodzieży, nauczycieli, rodziców i jeszcze dyrektorów szkół podstawowych! Czy to wszystko było już w planach 15 lat temu?

B.Ł.: Tak naprawdę 15 lat temu w planach były zajęcia, które odpowiadają na dziecięce pytania. Na początku nawet nie marzyłyśmy o otwieraniu innych ośrodków, szczytem marzeń był działający ośrodek w Krakowie. Kolejne projekty i pomysły powstawały w odpowiedzi na potrzebę. A potrzeba i nasze “dlaczego” są niezmienne. To jest najważniejsze. 

Co roku sprawdzamy, czy ta potrzeba się zmienia. I na szczęście okazuje się, że dalej robimy to, co robimy jest odpowiedzią na to samo “dlaczego”. A nasze “dlaczego” to: żeby dziecko uzyskało odpowiedź na interesujące je pytanie, rozwinęło swoją ciekawość i pasję.

Wróćmy do samego początku: jak powstał Uniwersytet Dzieci i od czego wszystko się zaczęło?

B.Ł.: Wszystko zaczęło się od spotkania, od rozmowy i potrzeby. Spotkałyśmy się jako 3 matki: ja, Ania i Agata Wilam (pierwsza prezeska fundacji i fundatorka). W rozmowie okazało się, że mamy tę samą potrzebę: pokazać naszym własnym dzieciom fascynujący świat nauki. Odpowiedzieć na ich pytania, które sypały się nieustająco i każda z nas miała ich w swojej głowie bez liku (Dlaczego choinka rośnie w kształt stożka? Dlaczego rekinom odrastają zęby? Skąd biorą się pieniądze? Czy syreny i olbrzymy naprawdę istnieją?). Pierwsze plany powstawały na serwetkach i odwrocie papierowego menu w “Kolorach”, w towarzystwie chropowatego głosu Louisa Armstronga. Może to właśnie on podświadomie skłonił nas do zachwytu nad światem? What a wonderful world… świat, który możemy poznawać właśnie poprzez naukę!

Nasze pierwsze spotkania organizacyjne można porównać z fascynacją odpakowania nowych zestawów LEGO, z których poginęły instrukcje i trzeba się domyślić, jak daną rzecz zbudować lub poprosić znajomych o pomoc.

Otrzymałyśmy na początku niezwykłą pomoc od Wszechnicy UJ, gdzie dowiedziałyśmy się, jakie zasady obowiązują w użytkowaniu sal wykładowych i warsztatowych. Nasi znajomi z Onet.pl pomogli nam zadbać o stronę internetową i przekonali nas, że technologia powinna być na porządku dziennym, co 15 lat temu nie było tak powszechne jak teraz. Zaprzyjaźnieni naukowcy zgodzili się poprowadzić pierwsze wykłady i warsztaty - było to nie lada przeżycie.

Opiszcie proszę swoje wspomnienia z pierwszego wykładu, jak to było?

A.G.: Wspomnienia z początków to cały dzień nauki. Postanowiłyśmy zrobić sobie niezapomniane święto w Dniu Matki: wykład dla dzieci o tym “Czy zwierzęta mówią tylko w Wigilię?” wygłoszony przez dr hab. Bartłomieja Dobroczyńskiego z Wydziału Psychologii UJ oraz wykład dla rodziców,  a po południu piknik naukowy na terenie Obserwatorium Astronomicznego. 

B.Ł.: Prognozy były burzowe dla tego dnia, a pogoda była jednym z głównych aktorów. Bardzo nam zależało, żeby wszystko było zapięte na ostatni guzik. Checklista zadań do odhaczenia w dniu wydarzenia wydłużała się niepokojąco po każdym spotkaniu. Jeszcze woda do picia, ratownik medyczny, wolontariusze do pilnowania dzieci, oznaczenia dla wolontariuszy, no i koniecznie słodki poczęstunek, bo to w końcu Dzień Matki. Kartki i notatniki zapełniały się kolejnymi planami wejścia do sal i wyjścia oraz oddania dzieci w ręce rodziców. Na miejscu po wizji lokalnej część planów wymagała zmiany, bo sale wykładowe było dostosowane do dorosłych, a nie dzieci. Nikt się nie spóźnił, przyszło nawet więcej osób niż zapisanych. Atmosfera sali wykładowej szybko udzieliła się dzieciom. Widać też było dumę na twarzach rodziców, że ich dzieci w tak młodym wieku biorą udział w studiach.

A dla nas było to poczucie ogromnej satysfakcji, że pomysł z kawiarni przerodził się w coś realnego, namacalnego i wielkiego (w liczbach). Ponad 300 dzieci uczestniczących w wykładzie 15 lat temu to było ogromne osiągnięcie.

A.G.: Zanim się nie obejrzałyśmy, niespełna pół roku wcześniej, w listopadzie 2007 roku otwierałyśmy Uniwersytet Dzieci w Warszawie. Wielka sala w starym BUW, dr Stanisław Bajtlik o tym “Co widzimy na niebie?”, który musiał z powodu liczby chętnych wygłosić od razu dwa wykłady, bo BUW nas nie pomieścił… zwiedzanie Uniwersytetu Warszawskiego przez naszych studentów i moc pytań o to, kiedy następny wykład…

B.Ł.: A potem przyszły kolejne miasta: Wrocław i Olsztyn. Powoli się profesjonalizowaliśmy, uczyliśmy się nowych rzeczy z otwarcia na otwarcie. Niektóre wyższe uczelnie traktowały nas jako część swojej normalnej działalności - Rektor Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego powitał naszych studentów w todze i z udziałem przedstawicieli Senatu. To otwarcie to było naprawdę duże wydarzenie…

Co było najtrudniejsze? Na początku i potem, z upływem lat?

A.G.: Pamiętam dobrze, że na początku bałyśmy się, czy znajdziemy naukowców, którzy potrafią mówić do dzieci. Z czasem okazało się, że jest ich bardzo dużo, ale też, że jeśli znajdujemy ludzi z potencjałem i chętnych do takiego działania, jesteśmy w stanie wiele im przekazać i nauczyć. Jesteśmy bardzo dumne, że wielu nauczycieli akademickich praktykuje naszą Metodę Pytań i Doświadczeń w innych swoich działaniach popularyzatorskich, ale też w codziennej pracy z dorosłymi studentami. 

B.Ł.: Trudne bywało i bywa też to, że mamy mnóstwo dobrych pomysłów i z wielu jest nam bardzo trudno zrezygnować. Dlatego pracujemy ciągle bardzo intensywnie i, nie oszukujmy się, intensywnie pracują też nasze zespoły.

Z czego jesteście najbardziej dumne? Co dawało, i może wciąż daje Wam, motywację do działania i rozwoju?

B.Ł.: Kosmos możliwości - to coś dodawało i nadal daje nam potężną dawkę motywacji. A liczba naszych byłych i obecnych studentów daje nam poczucie dumy.

Czego życzycie Fundacji?

B.Ł.: Kolejnych lat odkrywania odpowiedzi na dziecięce pytania, bycia w ciągłej ciekawości i radości z rozwijania pasji oraz talentów dzieci. Trwania w w realizacji misji i docierania do każdego zakątka Polski z naszymi działaniami.
Obejrzyj nagranie
Anna Grąbczewska i Bogusława Łuka opowiadają o początkach Uniwersytetu Dzieci.

Przeczytaj także

#Pozytywna edukacja Kiedy nauczę się latać, Mamo? Szkoła marzeń istnieje! To w niej dzieci pytają: Skąd się biorą gwiazdy? Czemu nie widać powietrza? Dlaczego deszcz pada? Kto urodził Pana Boga? I dostają odpowiedź lub same do niej dochodzą. Czytaj więcej » Autor Anna Grąbczewska Liczba komentarzy Data wpisu 2021-07-27 #UDdlaDorosłych Jaki wpływ mają na nas media społecznościowe i internet?
The Happiness Research Institute przeprowadził eksperyment, w którym poprosił 1095 Duńczyków, aby przestali używać Facebooka przez tydzień. Efekt?
Czytaj więcej »
Autor Justyna Rawińska Liczba komentarzy Data wpisu 2021-11-08
#Pozytywna edukacja Jak uczyć patrzeć z różnych perspektyw?
Współczesny świat z jednej strony wspiera różnorodność, z drugiej – wzmacnia podziały i nieufność. Dlatego niezwykle istotne staje się kształtowanie wrażliwości dzieci na „inność”.
Czytaj więcej »
Autor Weronika Żądło Liczba komentarzy Data wpisu 2021-11-24