Z wykształcenia jestem nauczycielem, i chociaż wyposażono mnie w narzędzia i metody pozwalające wykonywać ten zawód poprawnie, wciąż brakowało mi wskazówek, jak wyjść z powtarzanych do bólu schematów. Wszędzie słyszymy, że proces nauczania nie może wiązać się z przymusem, że powinien być fascynującą przygodą zarówno dla ucznia, jak i nauczyciela. Tylko jak to zrobić?
Nadal nie wiem, czy już to potrafię, ale zaledwie po kilku zajęciach na Uniwersytecie Dzieci nabrałam pełnego przekonania, że jednak się da. Ogromną przyjemnością jest dla mnie obserwowanie entuzjazmu dzieci podczas odkrywania własnych emocji, skomplikowanych praw fizyki czy prądów filozoficznych. Sama podczas zajęć bawię się równie dobrze, co jednocześnie nie przeszkadza mi w czerpaniu wiedzy i inspiracji pełnymi garściami. Cieszę się, że mogę być małą częścią tej świetnej ekipy. Tworzą ją kreatywni i otwarci na niekończące się pytania prowadzący, ciekawi świata i pełni zaangażowania studenci, serdeczne i zarażające pozytywną energią koordynatorki oraz oczywiście niezwykle dojrzali jak na swój wiek wolontariusze.
Uniwersytet Dzieci to dla mnie przede wszystkim niekończąca się seria wspaniałych spotkań i solidna dawka wskazówek, jak uczyć, by nie zanudzić na śmierć – siebie i innych. Wciąż zamierzam przychodzić po więcej, ale za to, co dostałam do tej pory, wielkie dzięki! :)